wtorek, 12 maja 2009

PŁYNIEMY NA ŻAGLOWCU FRYDERYK CHOPIN ABY WZIĄĆ UDZIAŁ W REGATACH TALL SHIP'S RACES 2009



Dla wielu z Was dzień spotkania z żaglowcem jest dniem niezwykłym,
a może nawet dniem spełnionych marzeń. Okrętujecie na piękny statek
i ruszacie w bardzo atrakcyjny rejs. Będą to regaty dużych żaglowców na
ciekawej trasie Gdynia - Saint Petersburg - Turku - Kłajpeda.

Pragnę przybliżyć Wam ten statek i wprowadzić w życie na pokładzie.

Po spakowaniu worka żeglarskiego, skompletowaniu dokumentów oraz zabraniu
niezbędnego kieszonkowego ruszacie na podbój świata. Gdy dotrzecie do
portu zaokrętowania, staniecie pod trapem statku i spojrzycie na
niebotyczne maszty oplątane gąszczem wszelakich sznurków ogarnie Was
niepokój. Jak się tam na górę wdrapać, jak tam pracować, jak się rozeznać w dziesiątkach rozmaitych lin.
Jak się odnaleźć w tym obcym dla Was żywiole.

Znając to wszystko z autopsji postaram się Wam nieco pomóc.

Po pierwsze – nie po to staraliście się dostać na ten statek, aby
przeżywać stresy i strachy. Jestem więc „dzielnym zuchem” i
śmiało walę przez trap. Wiem, że nie jestem jedynym którego trapią takie
myśli. A w dobrej kompanii jest już raźniej. Nie jesteś sam! Na pokładzie
„cześć”, witasz się ze wszystkimi i demonstrujesz radość
przybycia.
Składasz swój worek przy burcie od strony wody i zaczniesz rozglądać się
po statku.

Pod pokładem znajdziesz łazienkę, WC, pentrę i mesę. W pentrze zapewne
będzie pajda chleba i coś na kromkę. W dzbanku powinna być herbata. Potem
wyjdziesz na pokład na którym będą już Twoi nowi koledzy i z
zainteresowaniem zaczniecie pociągać za różne „sznurki”, aby
poznać do czego służą.

O wyznaczonej godzinie odbędzie się pierwsza zbiórka załogi. Ma to miejsce
na rufie.
Kapitan przedstawi Wam załogę stałą statku i Waszych oficerów. Odczyta
przydział do wacht. Powie kilka słów o strukturze zarządzanie statkiem i
zasadach współżycia, Zapozna Was z ramowym rozkładem zajęć, sygnałami
alarmowymi, oraz przekaże ogólne informacje o rejsie. Dostaniecie też
przydział do koi i numer członka załogi.
Ten numer, to Wasze obowiązki w czasie rozmaitych alarmów. Przeczytacie je
na rozkładach alarmowych wiszących w mesie i sali wykładowej.
Praktyczny sprawdzian nastąpi kilka chwil później gdy rozlegnie się dźwięk
dzwonków alarmowych. Zostanie ogłoszony najważniejszy alarm. Alarm
Opuszczenia Statku. Stawicie się na stacjach alarmowych z pasami
ratunkowymi. Pamiętaj ! - swój pas ratunkowy masz zawsze na swoim miejscu,
abyś o każdej porze dnia i nocy „na ślepo”, w razie potrzeby
miał go w ręku. Teraz zabierasz pas i wybiegasz na miejsce zbiórki.

Na pierwszym alarmie Twój oficer wachtowy pokaże Ci jak ubrać pas ratunkowy,
jakie ma wyposażenie i jak z niego korzystać. Jak ubrać się gdy będzie
ogłoszony następny alarm i co ze sobą zabrać. Wszystkie alarmy ćwiczebne
są zawsze uprzednio ogłaszane. Alarm nie poprzedzony informacją że jest
alarmem ćwiczebnym, jest

ALARMEM
PRAWDZIWYM.



Stojąc przed swoją tratwą dowiesz się co w niej siedzi, jak i kiedy, oraz
na czyje polecenie zrzuca się ją na wodę. Jak się do niej dostać i jak się
w niej zachować.

Po odboju Alarmu Opuszczenia Statku zapewne nie zaznasz spokoju, gdyż
wywoła Cię na pokład przeraźliwy dźwięk dzwonków - Alarm Do Żagli.

Załoga statku jest podzielona na trzy wachty. Załoga I wachty pracuje na
foku i ma jeszcze „premię” w postaci bukszprytu. Stąd też do I
wachty „chiefa” dobiera się najmocniejszych
„chłopów”.
Wachta II obsługuje ponton, odbijacze, trap i w razie potrzeby wzmacnia
swoją siłą pracujące wachty pierwszą i trzecią. Wachta III pracuje na
grocie i jego sztakslach.



Nadchodzi moment pierwszej próby. Trzeba wejść na maszty.
Na Alarm Do Żagli wybiegamy na pokład zabierając ze sobą
„uprząż”. Jest to pas bezpieczeństwa z szelkami i wąsami,
który jest stale przy Tobie gdy masz wachtę morską lub pracujesz przy
obsłudze żagli, manewrach czy opuszczaniu pontonu.
Jest to Twój Dobry Duch co Ci pomoże w trudnej sytuacji..
Pas bezpieczeństwa dokładnie dopasujesz do swojej sylwetki i korzystasz z
niego tam wszędzie gdzie może Ci grozić jakiekolwiek niebezpieczeństwo.

Gdy pierwszy raz wchodzimy na maszt, zapewne przejdziemy tylko przez
„marsa”, tj tą niższą platformę na maszcie. Będą nas
ubezpieczać bosman i oficerowie.
Wchodzimy spokojnie, przepinając się na podwantkach wąsami uprzęży.
Wchodzimy „na ochotnika”. Na statku nie ma obowiązku pracy na
rejach, ale powiem Wam, że nie spotkałem w mojej praktyce ani jednego
członka załogi który by zrezygnował z pracy na wysokości. Przeciwnie,
miałem przypadki, że chłopcy zauroczeni widokiem z góry nie chcieli z
masztów złazić.

Po tej pierwszej „górskiej” wycieczce jest na ogół chwila
odpoczynku i ruszamy ponownie w „góry” aby nauczyć się pracy
na rejach. Jest to zdecydowanie przełomowy moment. Po pierwszym
postawieniu i sklarowaniu żagli czujecie się załogą i żaden diabeł nie
jest Wam już straszny!





No cóż po tych „sukcesach” zapewne załoga statku da Wam czas
wolny, abyście mogli zobaczyć port, lub odespać zaległości podróży.

Nie wszystkim jest to dane, gdyż statek żyje swoim życiem i pierwsza
wachta obejmuje służbę na trapie i dyżur w kambuzie.

Wachta portowa.

Wystawia służbę trapową. Zadaniem trapowych jest dbanie o bezpieczeństwo
ludzi
i statku w czasie postoju w porcie. Dotyczy to również obserwacji osób
wchodzących na pokład, informowanie oficera służbowego o interesantach,
opuszczanie bandery i postawionych flag po zachodzie słońca, zapalanie
świateł postojowych i gabarytowych.
Po zacumowaniu statku należy pod trapem należy zamocować siatkę, a po
zmroku wejście na statek dobrze oświetlić. Należy też wywiesić na wantach
tablicę informa-cyjną statku.

Ponadto służba trapowa jest odpowiedzialna za cumy statku.
Na wodach pływowych, gdy woda opada należy liny luzować, gdy się podnosi
należy liny wybierać. Zaniedbanie tej czynności może spowodować
„zawiśnięcie” statku na linach i w konsekwencji ich zerwanie.
Luźne liny cumownicze mogą skutkować uszkodzeniem trapu, zwłaszcza gdy
obok statku przepływa szybko jakaś jednostka.

Służba trapowa jest pełniona w sposób ciągły.

Co pewien czas należy dokonać obchodu całego statku celem sprawdzenia czy
wszystko jest w porządku.

Od trapowych wymaga się schludnego ubioru, uprzejmej postawy wobec
wszystkich wchodzących na statek, oraz wiedzy kto z załogi stałej jest
aktualnie na statku.
Trapowych należy tak dobierać, aby przynajmniej jeden z nich znał język
angielski, lub język kraju postoju.

W godzinach „otwartego trapu” czyli czasu zwiedzania, wstęp na
statek jest wolny dla wszystkich chętnych. Z reguły są to określone
godziny, podane do wiadomości na tablicy przy trapie.
W tym czasie wachta portowa ma pełne ręce roboty.
Nie wystarczy bowiem otworzyć trap i wpuścić gości. TRZEBA SIĘ NIMI ZAJĄĆ,
oprowadzić po statku, coś ciekawego powiedzieć. Dobrze jest taką
informację już wcześniej przygotować, najlepiej całą wachtą i w zależności
od zainteresowań stale ją modyfikować.
Od tego jak przyjmiemy naszych gości zależeć opinia o statku jaką tu
zostawimy.
Nie należy dopuścić, aby na statek weszły osoby niepowołane, lub będące
pod wpływem alkoholu. Za wszystkie osoby zwiedzające statek ponosimy pełna
odpowiedzialność.
Znane mi są przypadki, gdy nasi goście, bez naszej wiedzy i zgody zaczęli
się drapać na maszty, aby się popisać swoją sprawnością.

Do obowiązków wachty portowej należą również prace hotelowe.
Pomagamy kucharzowi w przygotowaniu jedzenia, nakrywamy do stołów,
obsługujemy spożywających posiłki. Sprzątamy mesę po stołownikach, myjemy
naczynia i sztućce. Dbamy o czystość w pomieszczeniach ogólnodostępnych i
sanitariatach.
Wynosimy śmieci.

Jeśli czas na to pozwoli, to jeszcze przed wyjściem na morze czeka nas
Alarm Przeciwpożarowy.
Pod pokładem palenie tytoniu jest zabronione. Niemniej wypadków pożarów na
statkach jest bardzo wiele. W czasie pierwszego alarmu dowiecie się o systemach
obrony pożarowej, rozmieszczeniu sprzętu przeciwpożarowego i jego
zastosowaniu. Dostaniecie odpowiednie przydziały do sekcji bojowej i
zakresy obowiązków. Poznacie rozmieszczenie podręcznych środków gaśniczych
i ich zastosowanie.



Jest jeszcze jeden alarm na który wszyscy czekają. Jest nim Alarm Manewrowy.
To dzwonki, które wszystkich wywołują na pokład, aby rzucić cumy i
wypłynąć w rejs.
Instruktarz obsługi lin cumowniczych, wind i kabestanów, rzutek i
odbijaczy odbywa się w wachtach i przeprowadza go oficer wachtowy.
Sporo wypadków zdarza się w czasie manewrów statku. Czasem liny pracują na
granicy swojej wytrzymałości i trzeba bacznie obserwować co się dzieje aby
zapobiec nieszczęściu. Pęknięty szpring lub cuma to topór gilotyny. Przy
manewrach odcumowania należy do pracy na linach, a szczególnie na szpringach,
dać najlepszych żeglarzy.
W czasie manewrów winna być zachowana cisza, a na stanowiskach manewrowych
nie może być żadnych „gapiów”. Wolni od pracy stoją na zbiórce
z dala od pracujących lin.
Wyskakiwanie ze statku na nabrzeże, lub z kei na statek może mieć miejsce
wyłącznie na polecenie oficera kierującego pracami swojej wachty.

A przy okazji uwaga: - nauczcie się wszyscy rzucać celnie rzutką i
dowiązać do niej linę.
Zdarzył mi się już taki przypadek, gdy dzielny żeglarz z naszej załogi z
werwą rzucił rzutkę na keję i wybił okno w zaparkowanym samochodzie!

Jeden krótki sygnał dzwonkami ogłasza koniec alarmu manewrowego.
Oczywiście, - po zakończeniu manewrów klarujemy wszystkie liny i robimy
porządek na pokładzie.

Jesteśmy na morzu - wachta morska

W czasie żeglugi wachta nawigacyjna pod dowództwem swojego oficera
prowadzi statek. Wachty morskie trwają cztery godziny, za wyjątkiem
przestępnych - dwu godzinnych wacht powodujących zmianę czasu w rytmie
wacht morskich.
Przed objęciem swych obowiązków wachta jest powiadamiana, a w nocy
budzona. Budzący informują Was jaka jest pogoda, więc stosownie do tej
informacji należy się odpowiednio ubrać. Jest zasada, aby się ubrać ciepło
i nieprzemakalnie.

Jeden krótki dzwonek informuje o zbiórce wachty na pokładzie. Zbieramy się na
śródokręciu po burcie nawietrznej, a jeśli nie są postawione żagle, to po
burcie prawej. Po burcie przeciwnej staje wachta zdająca obowiązki.
Oficer wachtowy przejmuje prowadzenie statku, a starszy wachty przydziela
swoim żeglarzom kolejne obowiązki. Wyznacza „nawigacyjnego” –
czyli asystenta oficera, sternika, oraz żeglarzy na „oko”.

Zwolnieni z obowiązków członkowie wachty schodzącej dołączają do swojej wachty.
Gdy wachta przejmująca obowiązki obsadziła już wszystkie stanowiska,
wachta zdająca, po sprawdzeniu stanu osobowego jest zwalniana przez
swojego oficera i opuszcza pokład. Automatycznie staje się ona „podwachtą”
i w razie potrzeby może być wywołana do pomocy w pracy na pokładzie.
Np. brasowanie rej w trudnych warunkach.

Zgodnie z dobrym obyczajem wachta przejmująca służbę nawigacyjną sprawdza
należytą pracę postawionych żagli oraz klar na pokładzie.

W nocy, co godzinę, wysyła się pod pokład żeglarza, aby przeprowadził
kontrolę.

Wolni od zajęć żeglarze są na pokładzie, względnie przy kiepskiej
pogodzie, za zgodą swojego oficera przebywają na „stand by” w
sali wykładowej.

Żeglarz na funkcji nawigacyjnego jest pomocnikiem oficera. Prowadzi zapisy
zdarzeń w brudnopisie dziennika okrętowego, nasłuch radiowy, obserwuje
wskazania sondy i radaru. Odbiera prognozy pogody, określa pozycję statku,
oraz kontroluje pracę sternika.

Żeglarz na sterze steruje uważnie wg wskazań kompasu, wyznaczonych
obiektów na lądzie (nabieżniki, światła sektorowe…) lub pławy i stawy na wodzie.
Czasem według kierunku wiatru.
Dobre sterowanie jest sztuką. Do tego trzeba rozumieć wydawane na ster komendy,
tak po polsku, jak i angielsku, gdy statek wchodzi z pilotem do obcego portu.
Sternik zawsze głośno powtarza wszystkie otrzymane komendy.
Jest pożądane, aby na pierwszej dziennej wachcie odbyła się nauka
sterowania statkiem przeprowadzona przez oficera wachtowego, a szkolenie
przejdą wszyscy członkowie wachty.
Najlepszy sternik zostaje przez kapitana mianowany sternikiem manewrowym,
co daje mu przywilej wprowadzania i wyprowadzania statku z portu.


Służba na „oku”.
Obserwatorzy na „oku” lustrują widnokrąg, a wszystko co
zauważą meldują oficerowi. Służba na „oku” jest bardzo
odpowiedzialna, gdyż widzialność na rufie często ograniczają postawione
żagle.

Jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku na wodach Afryki Zachodniej
łodzie tubylców miały po obu burtach wymalowane duże oczy. Aby wszystko widziały.
My, ludzie Północy, nie mamy już takiej wiary i wyznaczamy ludzi na
stanowiska obserwacyjne.
Na „Fryderyku Chopinie” obserwację prowadzi dwóch żeglarzy
wystawionych na pokładzie dziobówki po prawej i lewej burcie. Żeglarze ci
wykonują swoją służbę stojąc, obserwując widnokrąg bez przerwy, a swoje
spostrzeżenia przekazują oficerowi wachtowemu na rufie. Żeglarze ci winni
być należycie ubrani i wyposażeni w lornetki. Przy gorszym stanie morza
winni być wpięci do relingów. W naprawdę ciężkiej pogodzie stanowiska na
„oku” przesuwa się w kierunku rufy pod wanty bezana.

Obserwatorzy na „oku” mają widzieć WSZYSTKO.
Duże statki i małe obiekty wśród fal – takie jak pływające koło
ratunkowe, czy prawie zatopiony kadłub przewróconej łodzi. Szczególnie
ważna jest obserwacja nocą, na trasie gdzie jest duże natężenie ruchu, w
pobliżu portów, gdzie jest trudna identyfikacja poszczególnych świateł,
oraz w czasie ograniczonej widzialności.
Żeglarz obserwator winien rozumieć to co obserwuje. Znać światła nawigacyjne statków,
winien umieć rozróżnić światła pławy od latarni morskiej. Musi również
słuchać dźwięku syren we mgle, bicia w dzwon statku na kotwicy, czy też
wołania o pomoc, bo i to może mieć miejsce.
Musi być czujny i odpowiedzialny. Musi zdawać sobie z tego sprawę,
że widzialność z miejsca dowodzenie na tym statku jest bardzo ograniczona masztami,
nadbudówkami, żaglami, a oficer wachtowy ma wiele zajęć w czasie
prowadzenia nawigacji, które odrywają go od obowiązku stałej obserwacji.
Nie zabierajcie na „oko” żadnych iPodów czy też innych brzękadeł!

Czujność jest wymagana od wszystkich na pokładzie, a od obserwatorów w
szczególności.
Obserwatorzy na „oku” mogą opuścić swoje stanowiska dopiero po
przybyciu zmienników i wprowadzeniu ich w sytuację na widnokręgu.

Po wyjściu na morze, nie później jak 24 godziny należy przeprowadzić
kolejny alarm, tym razem „Człowieka Za Burtą”.

Ktokolwiek pierwszy zobaczy człowieka za burtą, natychmiast głośno krzyczy
„człowiek za prawą/lewą burtą” . W tym momencie sternik
kładzie ster ostro na tą burtę, za którą jest człowiek, aby uniknąć jego
kontaktu ze śrubą okrętową.
Nawigacyjny wciska na GPS-ie przycisk MOB (Man Over Board) i na polecenie
oficera wachtowego włącza dzwonkami i syreną okrętową Alarm Człowiek Za
Burtą.
Oficer wachtowy wyznacza żeglarza który cały czas obserwuje człowieka za
burtą i ręką wskazuje jego położenie. Bosman z załogą wachty szykują
ponton ratowniczy do zrzucenia, a mechanik uruchamia silnik. Na polecenie
Kapitana ponton leci na wodę.
Na pontonie jest włączona UKF-ka na 6 kanale. W nocy ponton zabiera reflektor.
W tym czasie na statku oficer sanitarny szykuje się do przyjęcia rozbitka.
W eter leci wiadomość o fakcie, że mamy człowieka za burtą.
Po szczęśliwym wydobyciu człowieka alarm odwołujemy i przekazujemy w eter
odpowiednią informację.

Pamiętajcie, że tylko dobrze wyszkolona załoga może zapewnić
bezpieczeństwo statku!

Morze nie zna taryfy ulgowej.

Nie do przecenienia jest dobra praca oficera wachtowego. To on kształtuje
swoją wachtę, stwarza atmosferę odpowiedzialności, zaufania i koleżeństwa,
To dzięki jego zaangażowaniu uczycie się wiedzy żeglarskiej, zdobywacie
doświadczenie i satysfakcję z udziału w rejsie na wielkim żaglowcu.

A jeśli chodzi o tego żeglarza, co tak niedawno wszedł po raz pierwszy na
pokład naszego żaglowca to im szybciej pozna statek i jego obsługę, tym
szybciej będzie miał pełną radość żeglowania i swojego udziału w
prowadzeniu statku.

Ja ze swojej strony, przekazując te kilka uwag, życzę Wam wielu
wspaniałych przygód i miłych wspomnień z odbytego rejsu.

Ostatni raz „Fryderyk Chopin” brał udział w Operacji Żagiel w 2007 roku.
Naszym hasłem było – „Płyniemy aby wygrać”.
Zajęliśmy bardzo dobre 7 miejsce, najlepsze z wszystkich polskich żaglowców.
Mam nadzieję, że tym razem będzie jeszcze lepiej. A to zależy od nas wszystkich.

Do zobaczenia na pokładzie
Andrzej Drapella

P.S. – Mam nadzieję, że w rejsie wezmą też udział dziewczyny. Z
reguły są one bardziej roztropne od chłopców i świetnie zdają morski
egzamin. Ich obecność łagodzi obyczaje i dodaje uroku statkowi.