niedziela, 31 października 2010

ZAFFARANCHO 2010 GDAŃSK

Wielce Szanowni Bracia,

Poniżej przedstawiamy plan dojazdu dojazdu taksówką od Dworca PKP Gdańsk Główny do Klubu Zejman na Wyspie Spichrzów,
gdzie będziemy radzi Was gościć podczas Zaffaracho 20 listopada 2010.
Wskazówki dla kierowcy: wyspa spichrzów, dojazd ulicą Stągiewną i skręt w prawo w ulicę Chmielną, następnie do końca i w prawo.





Poniżej lista przyjaznych nam hoteli i hosteli, w których Bracia znajdą nocleg.
Rezerwacja ważna do 13 listopada 2010r. Uczestnicy Zaffarancho bukują samodzielnie miejsca oraz dokonują przedpłat wg poniższego wykazu.

Hotel Novotel ul. Pszenna 1 ( 200 metrów od „Zejmana”)
cena noclegu 215 - 265 zł
Pokoje 1-2 osobowe
rezerwacja tel. 58 3002850
ho523-re@accor.com

Poniżej plan dojścia z hotelu do Klubu Zejman (B).




Hostel „Zappio” ul. Świętojańska 49 ( 700 metrów od „Zejmana”)
cena za 1 nocleg 46 zł
1 pokój 2 - osobowy
2 pokoje 3 - osobowy
3 pokoje 4 - osobowe
rezerwacja 58 3220174 przedpłata 10% ceny noclegu
zappio@zappio.pl

Poniżej plan dojścia z hostelu do Klubu Zejman (B).




OLD Town Hostel ul. Długa Grobla 7 ( 400 metrów od „Zejmana”)
cena za 1 nocleg 45 zł
1 pokój 4-osobowy z WC
2 pokoje 6-osobowe
1 pokój 6-osobowy z WC
rezerwacja 58 517944016 przedpłata 10% ceny noclegu
hostel@hostel.gda.pl

Poniżej plan dojścia z hostelu do Klubu Zejman (B).




Hostel Gdańsk ul. Spichrzowa 14/1A ( 100 metrów od „Zejman”)
cena za 1 nocleg 43 zł
2 pokoje 3 osobowe
1 pokój 4-osobowy
rezerwacja 531605495 przedpłata 10 % noclegu
recepcja@hotelgdanski.pl

Poniżej plan dojścia z hostelu do Klubu Zejman (B).




Miller House ul. Na Piaskach 1 ( 800 metrów od „Zejmana”)
cena za 1 nocleg 60 zł
1 pokój 4-osobowy
1 pokój 2-osobowy
2 pokoje 3 osobowe
1 pokój 1-osobowy
rezerwacja tel. 793376667
maiora@wp.pl

Poniżej plan dojścia z hotelu do Klubu Zejman (B).


poniedziałek, 4 października 2010

Plecami do morza



W ubiegłym tygodniu zakończyła się wizyta niezwykłego statku "Lisa
von Lubeck", który gościł w Gdańsku w dniach 10-12 września.

"Lisa von Lubeck" jest wierną kopią karaki z XV wieku, zbudowanego
we wspaniałym programie nauczenia zawodu młodych bezrobotnych z
Lubeki.

Jej budową zajęła się fundacja Geselschaft Weltkulturgut Hansestadt Lubeck.
Zebrano fundusze, Politechnika Berlińska opracowała pełną dokumentację
statku, zatrudniono emerytów znających jeszcze ciesielskie rzemiosło,
lasy państwowe dały dębinę, a urząd pracy dostarczył młodych
bezrobotnych w wieku 18-25 lat, aby nauczyli się zawodu. Wspólnym
wysiłkiem zbudowano wspaniały statek który jest chlubą miasta. W
pięknej mesie na burtach są mosiężne tabliczki sponsorów i tych
wszystkich co ten statek budowali.

W swój pierwszy rejs w kwietniu 2006 roku przybyli do Gdańska.
Ja, jako prezydent Sail Training Association-Poland zająłem się ich wizytą
w Polsce.
Wsiadłem na statek w Kołobrzegu, popłyneliśmy razem na Hel a potem do Gdańska.
Zacumowaliśmy przy Centralnym Muzeum Morskim. Załoga została powitana
przez dyrektora muzeum, pana Jerzego Litwina. Z niemiecko języcznym
przewodnikiem zwiedzili wspaniałe morskie muzeum. Wizytę na statku
złożył prezydent miasta pan Paweł Adamowicz, przekazał im flagę
Gdańska i dał do dyspozycji autokar i przewodnika po trójmieście.
Zwiedzili Westerplatte, gdańską starówkę, Sopot i Gdynię.
Wysłuchali koncertu w katedrze oliwskiej, a wieczorem w klubie
"Zejman" spotkali się z polskimi żeglarzami.
Na zakończenie ich wizyty kapitan Dieter Baars powiedział:
"W ciągu 40 lat pracy na wszystkich morzach, po odwiedzeniu kilkuset
portów - wizyta "Lisą von Lubeck" w Gdańsku stanowiła dla mnie
znaczące wyróżnienie.
Jestem zaskoczony otwartością i życzliwością Gdańszczan.
Zyskaliśmy tu wielu nowych przyjaciół.

A członek załogi Hans-Jurgen Wulff powiedział "Gdańsk jest przepięknym
miastem z życzliwymi ludźmi. Wieczorne zakończenie naszego postoju w
żeglarskim klubie "Zejman" było wspaniałym przeżyciem. Mam nadzieję,
że Polacy będą nas dobrze wspominać. Chętnie powrócę tu znowu i
postaram się zabrać ze sobą mych rodaków z Lubeki".

O pobycie w Gdańsku wypowiedzieli się bardzo pozytywnie wszyscy
członkowie załogi i postanowili włączyć Gdańsk do stałego planu rejsów
"Lisy von Lubeck".
A ja, ze swej strony, serdecznie podziękowałem tym wszystkim, którzy
przyczynili się do tak dobrego wizerunku Gdańska.

Relację o "Lisie von Lubeck" i jej pobycie zamieściłem na stronie
internetowej www.octalogo.org

W tym roku, pomni serdecznego przyjęcia w poprzednim rejsie,
postanowili ponownie odwiedzić Gdańsk. Miesiąc wcześniej, 11-go
sierpnia wysłali sympatyczny mail do prezydenta miasta zapraszając go
na pokład swojego statku. Wśród swojej załogi mieli dr Eike Lehmanna,
znanego profesora politechniki z Hamburga, który miał list prezydenta
miasta Lubeki do naszego prezydenta. Na ten mail nie dostali
odpowiedzi.
Na 3 dni przed wejściem do Gdańska poprosili mnie o potwierdzenia
wizyty pana Pawła Adamowicza na ich statku. Gdy zadzwoniłem do biura
pana prezydenta, okazało się, że nikt o przybyciu tego statku nic nie
wiedział.
Przesłałem więc kopię tego maila i poprosiłem o potwierdzenie wizyty
pana prezydenta na statku.
Długo czekałem na pozytywną odpowiedź, aż zadzwoniłem i dowiedziałem
się że pan prezydent.... nie raczy przybyć! Nie wysłał też żadnego ze
swoich czterech wiceprezydentów (sic !). W mojej ocenie jest to,
grzecznie mówiąc, towarzyska gafa. Przecież profesor Lehmann przekaże ten incydent
władzom swojego miasta Lubeki, a nam będzie wstyd.
List prezydenta Lubeki odebrałem i zaniosę do Urzędu Miasta osobiście,
ale to nie o to przecież chodziło.

Przed wejściem statku do Gdańska udałem się do Gdańskiego Ośrodka TVP.
Na bramie strażnik spytał mnie: "A pan do kogo?" Odpowiedziałem, że
chcę się widzieć z dyrektorem ośrodka. "O czy jest pan umówiony ?"
"Nie" odparłem. " To pan nie wejdzie" - odrzekł surowo.

Poprosiłem aby zadzwonił do sekretariatu i mnie połączył.
"Nie - odparł strażnik, telefon nie jest publiczny"
"To poproszę o numer telefonu sekretariatu i sam zadzwonię za swojej komórki"
"Nie udzielamy takich informacji" - koniec rozmowy.

TO NIE BAJKA - ALE PRAWDZIWA RELACJA STOSUNKÓW NA
LINII OBYWATEL - TELEWIZJA PUBLICZNA.

W domu znalazłem telefon do Kierownika Panoramy. Zadzwoniłem,- pani
powiedziała że nie ma czasu na rozmowę, - proszę swoją sprawę
przedstawić mailem.

Wysłałem więc maila informując o przybyciu do Gdańska tak ciekawego
statku z propozycją zrobienia reportażu. Zaproponowałem aby ekipa
wsiadła na statek w Helu i popłynęła z nami do Gdańska. W tym czasie
postawilibyśmy żagle i wykonali wszelkie czynności aby materiał
filmowy był interesujący. Podałem też program pobytu załogi statku w
Gdańsku.
Uważałem bowiem, że mogła by to być bardzo ciekawa forma promocji
naszego miasta.
Pokazania, jak nas widzą inni, życzliwi nam ludzie z tej drugiej strony.

Podałem swój numer telefonu. Czekałem na odpowiedź. Na próżno.
Gdy zadzwoniłem w przed dzień wejścia statku na Hel, dowiedziałem się że
Państwo z Telewizji MOGĄ zrobić ujęcia gdy statek będzie zacumowany!
A mnie zamurowało! Statycznie to można filmować stare baby na rynku, a
nie żaglowce!
No cóż. MAMY TO CO MAMY. Nie dziwię się że nikt tego co ONI robią nie
chce oglądać !!!

"Lisa von Lubeck" z postawionymi żaglami stała przy Centralnym Muzeum
Morskim. Pokład statku był otwarty dla zwiedzających. Zwiedziła statek
gdańska szkoła Nr 20. Dzieciaki wyszły zachwycone statkiem i
przyjęciem załogi.

Żadna z trójmiejskich gazet nie zamieściła informacji o statku.
Wielu mieszkańców i turystów straciło okazję zobaczenia czegoś niezwykłego.
Po wyjściu statku zadzwoniłem do redakcji Dziennika Bałtyckiego, czy są
zainteresowani artykułem o statku w dodatku "Rejsy".
Nie byli.

My, żeglarze, przyjęliśmy załogę Lisy serdecznie. W klubie "Zejman"
urządziliśmy biesiadę z piwem i gitarami. Goście wyjechali zadowoleni,
zaprosili nas do Lubeki.
Nasze kontakty są serdeczne.

A co na to "otwarte na świat miasto Gdańsk".
Zostawiam to bez komentarza.

Andrzej Drapella, kpt.ż.w. Sztorman Gdańskiej Mesy Kaprów Polskich

niedziela, 3 października 2010

Morze i Żagle w Poezji Polskiej

A to niespodzianka.....nowe oblicze Jacka Czajewskiego

To, że Jacek Czajewski jest doskonałym profesorem,
....... to wiedzą wszyscy studenci Politechniki Warszawskiej

To, że Jacek Czajewski jest doskonałym żeglarzem,
...... to wiedzą wszyscy co z nim pływali

To, że Jacek Czajewski jest doskonałym znawcą literatury marynistycznej
...... to wiedzą wszyscy co czytają "ŻAGLE" , gdyż tam
zamieszcza swoje recenzje

To, że Jacek Czajewski pisze doskonałe podręczniki nautyczne
...... to wiedzą wszyscy studenci morskich akademii,
co uczą się z nich do egzaminów państwowych

To, że Jacek Czajewski jest...... , tego się nikt nie spodziewał.

No właśnie....
Do drzwi zadzwonił dzwonek, - .....przesyłka do pana.
Pokwitowałem, otworzyłem i oniemiałem.
Znam Jacka kilkadziesiąt lat. Mogłem się spodziewać nowego podręcznika
żeglugi po kosmosie, ale nie antologii: "Morze i Żagle w Poezji
Polskiej".
Z benedyktyńskim mozołem stworzone dzieło.
Wiele lat pracy w pełnej konspiracji.

Zadałem sobie pytanie: Jacku, a komu to potrzebne? Kto będzie
studiował te 500 stron wierszy?
----------------------------------
Rozesłane "Wici" z "Zejmana" powiadomiły mnie, że 1-go października o
19:00odbędzie się wieczór poezji żeglarskiej. Wypadało tam się wybrać.

Klub oświecony blaskiem świec. Gości witała Dorota. Mistrzem ceremonii
był Andrzej Dębiec. Przedstawił zaproszone autorki.
Słowo wstępne usłyszeliśmy od Ewy Ostrowskiej która to dzieło wydała.
O nastrój zadbała Basia Karlik co pięknie śpiewała romantyczne pieśni
akompaniując sobie na celtyckiej harfie.
Popijaliśmy dobre wino zasłuchani w szum morza wyrażony słowem.

Pierwsza recytowała swoje wiersze Irena Peszkin, żeglarka z Koszalina.
Wiersze o miłości i tęsknocie.

Potem przerwa wypełniona występem Basi.

I znowu wiersze, tym razem Edyty Ślączkiej-Poskrobko.
Piękne wiersze, piękne słowa, recytowane z dużym pietyzmem.

Dwie godziny duchowej uczty.
Na końcu dedykacje autorskie i zawiedzeni ci dla których brakło tej
pięknej książki.
Ewa Ostrowska wspomniała coś o dodruku.

No, cóż drogi Jacku. Sprawiłeś nam tą antologią Wielką Niespodziankę.
Serdeczne dzięki !!!

A Andrzej Dębiec, gospodarz "Zejmana" kończąc to miłe spotkanie, -
zapowiedział już następne poświęcone morzu, oparte na tej wspaniałej
antologii.
Trzymamy za słowo.

Byłem w ten czarodziejski wieczór w "Zejmanie" i z zawrotem głowy
wróciłem do domu. Dziękuję Wam, Doroto i Andrzeju za te miłe chwile.
A wieczorem, do rana czytałem wiersze o morzu.

Andrzej Drapella