niedziela, 11 maja 2014

Wróciłem z Karaibów.


Brałem udział w regatach Atlantic Rally for Cruisers wraz z moją żoną Basią.
Wygraliśmy te regaty w kategorii załóg 2 osobowych. (startowało 18 załóg dwuosobowych), oraz zajęliśmy 3 miejsce w klasie E. Startowaliśmy na jachcie Delphia 47 i był to pierwszy udział Delphi w tych regatach. Poniżej krótka relacja (wysyłałem ją w kawałkach na oceanie) dla magazynu Wiatr.






1. Pomysł i przygotowania

Pomysł przyszedł nam do głowy ponad rok temu. Chcieliśmy przepłynąć Atlantyk drogą pasatową na Karaiby i zostać tam na Święta i Nowy Rok. Chcieliśmy to zrobić tylko we dwójkę.
Co roku startuje w regatch ARC kilka załóg dwuosobowych. W tym roku jest ich osiemnaście.
Poznaliśmy załógi podczas specjalnego seminarium poświęconego żegludze dwuosobowej, oraz uroczystej kolacji,
na której była okazja do ciekawych rozmów i wymiany doświadczeń.
23 listopada 2013 w hotelu Santa Catalina w Las Palmas odbyła się odprawa kapitanów przed startem do regat ARC 2013. W tym roku w regatach bierze udział ponad 240 jachtów i 1300 żeglarzy. Kiedy dyrektor regat Andrew Bishop żegnał się z uczestnikami odprawy i życzył pomyślnych wiatrów, trudno było nie zauważyć na sali podniosłej atmosfery czy może nawet wzruszenia. Każdy startuje w tych regatach z innego powodu. Są tacy, którzy robią sobie „przerwę w życiu” i ruszają na morze na kilka lat, są tacy którzy mają silny imperatyw sprawdzenia się, są tacy wreszcie którzy chcą przeżyć ciekawą przygodę żeglarską lub po prostu są ciekawi świata.
Na dziesieć dni przed rozpoczęciem regat organizatorzy przygotowali cykl seminariów poświęconych ważnym zagadnieniom związanym z taktyką czy bezpieczeństwem żeglugi.
Przykładowe seminaria to: routing i pogoda na obszarze północnego atlantyku, naprawy takielunku, praktyczne zagadnienia związane z pływaniem kursami pełnymi, zaopatrzenie, ratownictwo i łączność w wypadku niebezpieczeństwa oraz wiele innych. Wieczorami o 1830 żeglarze zbierają się w jednym miejscu w marinie Muelle Deportivo, gdzie popijając wino i piwo mają czas na wzajemne poznawanie się, wymianę doświadczeń. Imprezy te nazywają się Sundowner i są wyśmienitą wisienką na torcie pracowitego dnia.
Załogi bardzo poważnie podchodzą do przygotowań, nikt niczego nie lekceważy. Sprawdzanie każdego elementu takielunku, pomp, źródeł energii, wreszcie zaopatrzenie jachtu na 3-4 tygodniowy przelot przez ocean to też wyzwanie. Las Palmas jako miasto jest doskonale do tego przygotowane. Wiele sklepów organizuje bezpłatny dowóz na jacht 
zakupionej żywności, a uczesticy regat mogą liczyć na dodtkowe rabaty przy zakupach.
Wieczorem przed rozpoczęciem regat odbył się uroczysty koktajl w Real Club Nautico, przygotowany dla wszystkich uczestników regat. Wieczór zakończył efektowny pokaz sztucznych ogni.

2. Start

24 listopada 2013 godzina 1300 odbyl się start do regat ARC na redzie portu Las Palmas.
Jachty żegnane przez wielu widzów na falochronach i główkach portu. Wiele osób żegnało nas machając rękami, pewnie za sprawą wielkiej polskiej flagi, którą zawiesiliśmy na tę okazję na achtersztagu.
Najpierw startują katamarany, następnie jachty płynące w dywizji racing, a na końcu jachty płynące w dywizji cruising czyli również nasz 4 Oceans’ Dream. Jesteśmy przydzieleni do klasy E w której jest sklasyfikowanych 20 jachtów. I będzie to nasza bezpośrednia konkurencja podczas wyścigu. 
Sam start odbył się sprawnie, przy deszczu i wietrze NE 27 knt. Potem szybka ładna żegluga.
Wieczór niestety zatrzymał większość floty regat brakiem wiatru. I to był moment zwrotny.
Rano widać było jeszcze kilka jachtów w naszym otoczeniu, ale każdy już popłynął innym kursem.





3. Pierwsze 400 mil. 

Sytuacja baryczna jest dość skomplikowana, różne prognozy niestety nie są spójne. Jesteśmy w tej chwili w obszarze działania rozległego niżu, który za chwilę podzieli się na dwa mniejsze. My wybraliśmy taktykę drogi południowej. Droga ortodromicza jest kusząca, ale w okolicy 30 tego dokładnie na środku tej drogi rozbuduje się głęboki i rozległy niż
z prawdopodobieństwem jazdy podwiatrowej do 35 knt. Tak więc wybraliśmy wariant wolniejszy ale
spokojniejszy licząc na spotkanie na swojej drodze pasatu w najbliszy poniedziałek. Zobaczymy.
Jak na tę chwilę zajmujemy 8 pozycję w klasie E. Nasza pozycja to 24°16N 019°28W. Prędkość 6 knt.





4. Za nami 1000 mil, przed nami 2000.

Za nami ponad 1000 mil żeglugi i siódma doba rejsu. Za nami też bardzo rozległy ośrodek niżowy oraz front burzowy z wiatrami do 37 węzłów z kierunków S-SW. Pozwolił nam on nieco poprawić słabe, jak dotąd przeloty dobowe. Teoretycznie powinniśmy znajdować się już w strefie pasatów NE, tymczasem wspomniany wyżej niż kompletnie zakłócił ich stały charakter. Sytuacja pogodowa dla nas była też o tyle skomplikowana, że w nie wielkim stopniu zgadzała się z odbieranymi przez nas prognozami. Jednak naprawdę frustrujące były chwile ciszy, na które też niestety natrafiliśmy.
Tyle na temat tego co za nami. Dziś mamy piękny słoneczny dzień z wiatrem N-NE 10 knt. Żeglujemy z prędkością 7 knt. wprost na St. Lucia. Prognozy i nastroje bardzo optymistyczne.
W naszej klasie E aktualnie zajmujemy 4 pozycję.


5.

Pokonanie drugiego tysiąca mil okazało się niełatwym zadaniem. Po przejściu niży oraz
frontów burzowych na Centralnym Atlantyku zagościł bardzo rozległy wyż z centrum na wschód od Bermudów. Wyż nie dość, że rozległy to niestety również bardzo słaby, za sprawą rozwijających się raz za razem aktywnych niży na Północnym Atlantyku w okolicy Nowej Funlandii. Tak to niestety się dzieje, że im większa zawierucha na Północnym Atlantyku, tym większy spokój na Centralnym. Tym razem wspomniany wyż praktycznie „wyłączył” pasat wzdłuż 15 równoleżnika na obszarze od południka 47 W aż do Wysp Zielonego Przylądka.
Utkneliśmy w tej pogodzie na dobre i praktycznie staliśmy w miejscu. Te warunki preferowały jachty ze sporymi zapasami paliwa. (w dywizji cruising wolno używać silników)
Nasze zapasy były przeznaczone na produkcję energii elektrycznej na jachcie oraz na  sytuacje wyjątkowe. Ta z pewnością do takich nie należała, więc zmagaliśmy się ze słabym wiatrem przez cztery dni, aby w końcu szczęśliwie dotrzeć do strefy pasatów, który udało nam się „złapać” już na 45 W. Wskutek ciszy straciliśmy niestety swoje miejsce w klasie i aktualnie znajdujemy się na 6 pozycji. Pasat jest całkiem silny 22-27 wezłów, kierunki od NE-E. Teraz żeglujemy bardzo szybko. Ostatnia doba to 201 mil. Do mety pozostało 500 mil.




6. Na mecie.
Ostatnie 500 mil żeglugi było bardzo emecjonujące. Silny pasat NE-E „rozkręcał” się czasem do regularnych 30 węzłów. Umożliwiało to szybkie zbliżanie się do mety i to dokładnie we właściwym kierunku. O odpowiednią wysokość zadbaliśmy wcześniej.
Nasza Delphia sprawowała się w tych warunkach rewelacyjnie. 
Czasami przyspieszenia były niewiarygotne. Największa zanotowana przez nas prędkość to 15,7 węzła.
Zaczeliśmy też odrabiać straty i na mecie pojawiliśmy się jako 3 jacht w naszej klasie
o godzinie 0145 (UTC-4) 15 grudnia. Saint Lucia jest piękna, a marina Rodney Bay świetnie przygotowana na przyjęcie wielu jachtów startujących w ARC. 
Zostajemy w niej do zakończenia regat 21 grudnia. Potem wypływamy w kierunku Grenady
i dalej i dalej i …….


Tomek Borda #113