poniedziałek, 4 października 2010

Plecami do morza



W ubiegłym tygodniu zakończyła się wizyta niezwykłego statku "Lisa
von Lubeck", który gościł w Gdańsku w dniach 10-12 września.

"Lisa von Lubeck" jest wierną kopią karaki z XV wieku, zbudowanego
we wspaniałym programie nauczenia zawodu młodych bezrobotnych z
Lubeki.

Jej budową zajęła się fundacja Geselschaft Weltkulturgut Hansestadt Lubeck.
Zebrano fundusze, Politechnika Berlińska opracowała pełną dokumentację
statku, zatrudniono emerytów znających jeszcze ciesielskie rzemiosło,
lasy państwowe dały dębinę, a urząd pracy dostarczył młodych
bezrobotnych w wieku 18-25 lat, aby nauczyli się zawodu. Wspólnym
wysiłkiem zbudowano wspaniały statek który jest chlubą miasta. W
pięknej mesie na burtach są mosiężne tabliczki sponsorów i tych
wszystkich co ten statek budowali.

W swój pierwszy rejs w kwietniu 2006 roku przybyli do Gdańska.
Ja, jako prezydent Sail Training Association-Poland zająłem się ich wizytą
w Polsce.
Wsiadłem na statek w Kołobrzegu, popłyneliśmy razem na Hel a potem do Gdańska.
Zacumowaliśmy przy Centralnym Muzeum Morskim. Załoga została powitana
przez dyrektora muzeum, pana Jerzego Litwina. Z niemiecko języcznym
przewodnikiem zwiedzili wspaniałe morskie muzeum. Wizytę na statku
złożył prezydent miasta pan Paweł Adamowicz, przekazał im flagę
Gdańska i dał do dyspozycji autokar i przewodnika po trójmieście.
Zwiedzili Westerplatte, gdańską starówkę, Sopot i Gdynię.
Wysłuchali koncertu w katedrze oliwskiej, a wieczorem w klubie
"Zejman" spotkali się z polskimi żeglarzami.
Na zakończenie ich wizyty kapitan Dieter Baars powiedział:
"W ciągu 40 lat pracy na wszystkich morzach, po odwiedzeniu kilkuset
portów - wizyta "Lisą von Lubeck" w Gdańsku stanowiła dla mnie
znaczące wyróżnienie.
Jestem zaskoczony otwartością i życzliwością Gdańszczan.
Zyskaliśmy tu wielu nowych przyjaciół.

A członek załogi Hans-Jurgen Wulff powiedział "Gdańsk jest przepięknym
miastem z życzliwymi ludźmi. Wieczorne zakończenie naszego postoju w
żeglarskim klubie "Zejman" było wspaniałym przeżyciem. Mam nadzieję,
że Polacy będą nas dobrze wspominać. Chętnie powrócę tu znowu i
postaram się zabrać ze sobą mych rodaków z Lubeki".

O pobycie w Gdańsku wypowiedzieli się bardzo pozytywnie wszyscy
członkowie załogi i postanowili włączyć Gdańsk do stałego planu rejsów
"Lisy von Lubeck".
A ja, ze swej strony, serdecznie podziękowałem tym wszystkim, którzy
przyczynili się do tak dobrego wizerunku Gdańska.

Relację o "Lisie von Lubeck" i jej pobycie zamieściłem na stronie
internetowej www.octalogo.org

W tym roku, pomni serdecznego przyjęcia w poprzednim rejsie,
postanowili ponownie odwiedzić Gdańsk. Miesiąc wcześniej, 11-go
sierpnia wysłali sympatyczny mail do prezydenta miasta zapraszając go
na pokład swojego statku. Wśród swojej załogi mieli dr Eike Lehmanna,
znanego profesora politechniki z Hamburga, który miał list prezydenta
miasta Lubeki do naszego prezydenta. Na ten mail nie dostali
odpowiedzi.
Na 3 dni przed wejściem do Gdańska poprosili mnie o potwierdzenia
wizyty pana Pawła Adamowicza na ich statku. Gdy zadzwoniłem do biura
pana prezydenta, okazało się, że nikt o przybyciu tego statku nic nie
wiedział.
Przesłałem więc kopię tego maila i poprosiłem o potwierdzenie wizyty
pana prezydenta na statku.
Długo czekałem na pozytywną odpowiedź, aż zadzwoniłem i dowiedziałem
się że pan prezydent.... nie raczy przybyć! Nie wysłał też żadnego ze
swoich czterech wiceprezydentów (sic !). W mojej ocenie jest to,
grzecznie mówiąc, towarzyska gafa. Przecież profesor Lehmann przekaże ten incydent
władzom swojego miasta Lubeki, a nam będzie wstyd.
List prezydenta Lubeki odebrałem i zaniosę do Urzędu Miasta osobiście,
ale to nie o to przecież chodziło.

Przed wejściem statku do Gdańska udałem się do Gdańskiego Ośrodka TVP.
Na bramie strażnik spytał mnie: "A pan do kogo?" Odpowiedziałem, że
chcę się widzieć z dyrektorem ośrodka. "O czy jest pan umówiony ?"
"Nie" odparłem. " To pan nie wejdzie" - odrzekł surowo.

Poprosiłem aby zadzwonił do sekretariatu i mnie połączył.
"Nie - odparł strażnik, telefon nie jest publiczny"
"To poproszę o numer telefonu sekretariatu i sam zadzwonię za swojej komórki"
"Nie udzielamy takich informacji" - koniec rozmowy.

TO NIE BAJKA - ALE PRAWDZIWA RELACJA STOSUNKÓW NA
LINII OBYWATEL - TELEWIZJA PUBLICZNA.

W domu znalazłem telefon do Kierownika Panoramy. Zadzwoniłem,- pani
powiedziała że nie ma czasu na rozmowę, - proszę swoją sprawę
przedstawić mailem.

Wysłałem więc maila informując o przybyciu do Gdańska tak ciekawego
statku z propozycją zrobienia reportażu. Zaproponowałem aby ekipa
wsiadła na statek w Helu i popłynęła z nami do Gdańska. W tym czasie
postawilibyśmy żagle i wykonali wszelkie czynności aby materiał
filmowy był interesujący. Podałem też program pobytu załogi statku w
Gdańsku.
Uważałem bowiem, że mogła by to być bardzo ciekawa forma promocji
naszego miasta.
Pokazania, jak nas widzą inni, życzliwi nam ludzie z tej drugiej strony.

Podałem swój numer telefonu. Czekałem na odpowiedź. Na próżno.
Gdy zadzwoniłem w przed dzień wejścia statku na Hel, dowiedziałem się że
Państwo z Telewizji MOGĄ zrobić ujęcia gdy statek będzie zacumowany!
A mnie zamurowało! Statycznie to można filmować stare baby na rynku, a
nie żaglowce!
No cóż. MAMY TO CO MAMY. Nie dziwię się że nikt tego co ONI robią nie
chce oglądać !!!

"Lisa von Lubeck" z postawionymi żaglami stała przy Centralnym Muzeum
Morskim. Pokład statku był otwarty dla zwiedzających. Zwiedziła statek
gdańska szkoła Nr 20. Dzieciaki wyszły zachwycone statkiem i
przyjęciem załogi.

Żadna z trójmiejskich gazet nie zamieściła informacji o statku.
Wielu mieszkańców i turystów straciło okazję zobaczenia czegoś niezwykłego.
Po wyjściu statku zadzwoniłem do redakcji Dziennika Bałtyckiego, czy są
zainteresowani artykułem o statku w dodatku "Rejsy".
Nie byli.

My, żeglarze, przyjęliśmy załogę Lisy serdecznie. W klubie "Zejman"
urządziliśmy biesiadę z piwem i gitarami. Goście wyjechali zadowoleni,
zaprosili nas do Lubeki.
Nasze kontakty są serdeczne.

A co na to "otwarte na świat miasto Gdańsk".
Zostawiam to bez komentarza.

Andrzej Drapella, kpt.ż.w. Sztorman Gdańskiej Mesy Kaprów Polskich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz